Hei!
Byłam dzisiaj na moim pierwszym plenerze poza domem (!) A ogólnie to trzecim. Pierwszy na początku grudnia, a drugi zimowy w śniegu.
Wyszłam z domu i podążyłam bokiem drogi (gdyż nie było chodnika). Po prawej stronie zobaczyc mogłam pole, a po lewej ładne, niedawno wybudowane domki. No i tak szłam i ochałam i achałam nad tym jakie te domki są śliczne, nowoczesne, jakie fajne drzwi, płot balkon, itp. Po jakiś 200 metrach znalazłam się przy rozwidleniu dróg i zastanawiam się: "Pójśc w prawo drogą gdzie na pewno nikogo nie spotkam czy iśc w lewo drogą gdzie na pewno kogoś spotkam. Więc wybrałam pierwszą opcję, ale gdy przeszłam kawałek, od razu się wróciłam. Dlaczego? Bo przy drodze rosły krzaki (czy co to tam było) większe ode mnie i do tego gęste. Ja z natury jestem przewrażliwiona, więc zamartwiałam się co by było gdyby wyskoczył ktoś z nich i zabrał mi lalkę?! Albo mnie porwał?! Z tego więc powodu wyruszyłam w stronę drogi bardziej zaludnionej, bo chociaż nie była usłana asfaltem, prowadziła do miasta. Tą drogą zaszłam trochę dalej niż było osiedle, gdyż wolałam nie czuc na sobie spojrzenia człowieków koszących trawę, bawiących się z dziecmi czy rozkoszujących się ostatnimi promykami słońca. Znalazłam jakieś tam drzewo i stwierdziłam, że posadzę na nie Lilly i zrobię jakieś przeciętne zdjęcia. Po zrobieniu paru beznadziejnych zdjęc (ponieważ cały czas patrzyłam czy nikt nie idzie) pacze, a naprzeciwko drzewa rosną ładne, fioletowe kwiatki. "No to zrobię zdjęcia przy kwiatkach" pomyślałam i stawiam lalkę, ale okazuje się, że to pokrzywy. Wyruszyłam więc dalej. Po drodze (do nieokreślonego celu) pocykałam Lilly parę zdjęc na trawie i stwierdziła, że nie chce mi się iśc dalej. Podczas powrotu zrobiłam jeszcze kilka zdjęc na tym samym drzewie. Zdarzyła się taka sytuacja, że robiąc zdjęcia mojej pannie na tym drzewku, zauważyłam, że jakaś rudowłosa dziewczyna jedzie na rowerze. Więc pędzikiem chowam lalkę do torby i udaję, że robię zdjęcia gałęzi. Epickie. Podczas tej emocjonującej przygody spadł but od Lil, ale na szczęście się znalazł. Nieco zawiedziona z bólem palców u stóp (gdyż do tej podróży ubrałam stare, nieco zużyte, za małe trampki, które mnie obciskały) wróciłam do domu i zrobiłam parę(naście) już lepszych zdjęc na moim podwórku.
Historia była niesamowita, wiem. Tego posta podzielę na dwie części: dzisiaj zdjęcia poza domem, a innym razem z mojego ogródka ^.^ Ostatnio też zrobiłam zdjęcia z modelinowym jedzeniem, ale to też kiedy indziej. Zapraszam was na zdjęcia ;)
Wiem, że zdjęcia są beznadziejne, wybaczcie.
Te z mojego podwórka są o wiele lepsze :3
Musiałam wam pokazac to cudne zdjęcie, które zrobiłam, jak słońce prześwituje przez liście drzewa ^^
A teraz druga częśc posta, mianowicie biorę udział w Konkursie u Battery.
Jutro się kończy, ale co tam.
PS: Zmodyfikowałam zakładki :P
Mi się podoba ! Fajnie Lili wygląda w tym wigu:*
OdpowiedzUsuńśliczny ten wig, a zdjęcia nie są najgorsze, mi się podobają :3
OdpowiedzUsuńZdjęcia są fajne :3 Śliczny ten wig, wreszcie nie ma siana tylko porządne włoski w których jej uroczo! ^^
OdpowiedzUsuńWcale nie są takie złe, szczególnie drugie jest fajne ;D
OdpowiedzUsuńA ja natomiast mam odwrotnie. W ogóle nie robię zdjęć w domu tylko cały czas w plenerze xD
OdpowiedzUsuńI nie przesadzaj, zdjęcia nie są złe ;)szczególnie czwarte jest ładne ^^
mnie się najbardziej 3 zdjęcie podoba. ;D
OdpowiedzUsuńPrześliczna jest <3
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia.
Śliczne zdjęcia. ^^
OdpowiedzUsuńoh, jaki słoooodziak ubrany w śliczną sukieneczkę ^3^
OdpowiedzUsuńWybacz, że tak bezpośrednio, ale gdzie kupiłaś ta perukę?
OdpowiedzUsuńKupiłam wiga u Pasteli (http://pastelowe-lalki.blogspot.com/).
Usuń